Pora wrócić do teraźniejszości, która jest.. CUDOWNA!
Nie sądziłam nigdy że macierzyństwo mnie kiedyś zmieni, znaczy - bardzo zmieni.
I uwaga, nie uważam że się aż tak zmieniłam.
- Nadal w moim życiu na piramidzie wartości są psy, natomiast wiadomo że Tymek jest wyżej.
- Nadal nie tracę kontaktu z przyjaciółmi - szczególnie tych - nie dzieciatych, oczywiście mamy mniejszy kontakt bo mój etap szaleństw ma pauze - A CO, kiedyś się jeszcze przecież wybiorę do pubu, chyba, prawda? :D
- Nie uważam że zbzikowałam okropnie za dzieckiem, nie sprawdzam co chwilę czy żyje (sprawdzam co drugą i 3 chwilę, haha)
- Mój dom , JESZCZE nie wygląda jak po huraganie ( Tak, póki co mam czas na sprzątnie, i gdy Tymek się bawi albo śpi doprowadzam chałupę do ładu bo syfu ciągle nie lubię i raczej nie zniese.
- Dbam o siebie, z domu nie wychodzę bez makijażu i chociaż spiętych w kucyk włosów gdy nie mam czasu ich ułożyć (oprócz diety) nie chce wyglądać jak matrona - chociaż teraz siedzę w szlafroku haha
- Znajduję czas na moją pasję która mam nadzieje znowu pozwoli mi odwiesić działalność - fotografia
- Dalej jestem uzależniona od Facebooka :D
Ostatni punkt tylko potwierdza że nic się nie zmieniłam :D
Wspominałam w poprzednich postach
Tymoteusz urodził się 30.08.2015 o godzinie 9:10 z 9/10 punktami w skali Apgar.
Gdy mi go pokazano, spał sobie już zawinięty w pieluszce i.. uśmiechał się przez sen.
"Boże to mój syn, już się śmieje z życia i matki"
Był przesłodki - wiem każda matka tak mówi o swoim dziecku, ale innego określenia nie mogłam wtedy znaleźć.
W szpitalu dał mi dużo odpocząć, tak jakby wiedział że cierpię, przesypiał całe 4 godziny budził się na karmienie, jadł 40 minut, zmiana pieluchy i dalej spać.
Może z 4 razy zdarzyło mu się płakać.I to tylko przy badaniach lekarskich.
Nigdy nie budził się gdy nasz sąsiad obok płakał - a płakał ciągle :)
Gdy wróciliśmy do domu sytuacja się praktycznie w ogóle nie zmieniła, mały spał i jadł - w nocy budził mnie tylko max 2 razy na karmienie.
A po 2 tygodniu życia, tylko raz.
Teraz w 9 tygodniu nie budzi nas w nocy wcale, zasypia o 23-24 budzi się o 7 lub 6:30. je i idzie spać zazwyczaj do 9:00 rano :)
Potem następuje codzienny rytuał . jedzenie, mata na pleckach, mata na brzuszku, jedzenie , mama tulimy, spacer, jedzenie drzemka, zabawa z tatą kąpiel, zabawa, jedzenie, sen :)
Czasem sobie po marudzimy , zdarza nam się a co, ale to są naprawdę rzadkie chwile póki co.. i mam nadzieje że rak zostanie, hehehe
Wątpię :D
12 dzień życia :)
Jaaaki on cudny :)
OdpowiedzUsuńU mnie też wiele rzeczy pozostało po staremu - m.in. Facebook jak u Ciebie :D ale też jednak bardzo wiele się zmieniło. Ale dobrze mi z tymi zmianami :)
mi tez :)
UsuńJakie Ci się grzeczne dziecię trafiło! :) Oby moje też takie było, haha. Przesłodki jest!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie, Panna O ♥
wlasnie sobie cudnie spi a ja moge na spokojhnie zjesc sniadanie
Usuńdla mnie też ważne było, aby nie stracić kontaktu z przyjaciółmi, ale przyznam się, ze odkąd zostałam matką to trochę się pozmieniało. Niby piszemy do siebie, spotykamy się, ale ja mam swojego synka a wśród naszych znajomych są pary, które dłuższy czas starają się o dziecko, lecza się i ciagle nic.
OdpowiedzUsuńznam ten ból,tez mam takie znajome małzeństwo.
UsuńJejku jak Ci zazdroszczę. Za dwa miesiące mam urodzić chłopca z genetycznie burzliwym charakterem po Ojcu, a i mama nie lepsza :) Głęboko jednak wierze, że nie będzie tak źle.
OdpowiedzUsuńCiekawie opisujesz. Gratuluje i pozdrawiam.
zainsirowanaciaza.blogspot.com
e tam kobito, wies zjaki ja mam pokrecony charakter? ;P to sie moze zmienic hehee
UsuńAle urocza fotka!
OdpowiedzUsuńdzieki :D
UsuńWitaj na świecie Tymek :)
OdpowiedzUsuń